poniedziałek, 12 listopada 2012

Grobowa cisza



Trzecią kolejną porażkę zanotowali piłkarze Stali Stalowa Wola tym razem nie dając rady w wyjazdowym meczu drużynie Znicza Pruszków. Trener Stalówki, Mirosław Kalita, w związku z kłopotami kadrowymi zdecydował się zagrać va banque i od pierwszej minuty na boisku w Pruszkowie zobaczyliśmy młodego bramkarza Dawida Wołoszyna.

- Musiałem postawić na młodzieżowca, znalazłem dla niego miejsce w bramce – trener Stalówki wyjaśnił decyzję o posadzeniu na ławce regularnego golkipera Bartłomieja Dydo. - Wolałem mieć więcej doświadczonych piłkarzy w ofensywie – tłumaczył się szkoleniowiec naszej drużyny. Kalita nie obarczył młodego bramkarza winą za stratę żadnego z goli, przytoczył jednak słowa samego Wołoszyna, który po meczu miał przyznać, że przy każdej z trzech bramek mógł lepiej zareagować. - Młody chłopak, dostał szansę, zachował się tak, jak się zachował - skomentował Kalita.

Szkoleniowiec Stali chyba pozbył się złudzeń co do umiejętności dwóch innych młodzieżowców: Dawida Komady i Roberta Widza. - Na dobrą sprawę nie mam żadnego pola manewru. Jedyną niewiadomą przed tym meczem było to, czy postawię na Białka, czy na Fabianowskiego. Więcej alternatyw w zespole nie ma. Na ławce miałem chorego Majowicza oraz Widza z Komadą, którzy – podejrzewam – nic dobrego do naszej gry by nie wnieśli – tłumaczył Kalita.

Według trenera Stali wynik meczu w Pruszkowie nie odzwierciedlał prawdziwego obrazu gry. - Nie graliśmy tak źle, żeby przegrać aż 1-3. – powiedział szkoleniowiec naszej drużyny. Kalita zwrócił uwagę na fakt, że Znicz tylko trzykrotnie celnie strzelał na bramkę Stalówki, niestety każda z tych prób okazała się skuteczna. - Trzy strzały w światło bramki i wszystkie znalazły drogę do siatki – ubolewał Kalita.

- W pierwszej części spotkania ustawiliśmy się na kontratak i całkiem nieźle to wyglądało. Może jeden błąd - nieporozumienie Zbyszka Dąbka z Rafałem Turczynem doprowadziło do sytuacji, że przeciwnik znalazł się sam na sam z bramkarzem, ale na nasze szczęście trafił w słupek. My mieliśmy swoje okazje, Wojtek Fabianowski mógł się zdecydować na strzał, ale szukał dogrania. W takiej samej sytuacji w drugiej połówce zdobył już gola – Kalita zrelacjonował przebieg spotkania w Pruszkowie.

Według szkoleniowca Stali Znicz „na dobrą sprawę nie zasłużył” na objęcie prowadzenia. Parę minut przed stratą pierwszej bramki „Krystian Getinger wypalił w poprzeczkę”; niestety minęło kilka minut i „po naszym gapiostwie” Stalówka straciła gola po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu gry. - Do przerwy to był mecz na remis. Po przerwie pozbieraliśmy się, zagraliśmy odważniej, strzeliliśmy gola, ten mecz przypominał trochę to spotkanie z Garbarni, ale niestety… Szkolny błąd, brak asekuracji, spóźniony powrót środkowych pomocników  - to wszystko doprowadziło do tego, że straciliśmy drugą bramkę – relacjonował Kalita. Trzeci gol padł po „stracie w środku pola przy wyprowadzaniu piłki i biernej postawie obrońcy”.  

Według Kality wyraźnie odczuwalny był brak pauzującego za kartki Michała Czarnego. - Myślę, że Michał zupełnie inaczej zachowałby się przy pierwszej oraz trzeciej bramce – powiedział Kalita.

W internetowych sprawozdaniach dwukrotnie pojawiało się nazwisko Krystiana Getingera, który wydawał się siać największe zagrożenie pod  bramką gości. Zaliczył strzał w poprzeczkę, to także dobijając jego uderzenie Fabianowski strzelił jedynego gola. Kalita przestrzegł jednak przed wyciąganiem zbyt pochopnych wniosków na podstawie suchych prasowych relacji. - Krystian miał lepsze i gorsze momenty. Raz wypalił w poprzeczkę, asystował przy bramce, ale też dwa razy sprokurował pod naszą bramką smród. Trudno oceniać zawodnika po dwóch sytuacjach opisanych przez redaktorów w prasie – zauważył Kalita.

Szkoleniowiec Stali pochwalił jednego zawodnika. – Uważam, że Bartek Horajecki grał bardzo dobre zawody, wyróżniał się spośród trójki środkowych pomocników.

Kalita pozazdrościł trenerowi Znicza szerokiej ławki przyznając, że nie ma luksusuwymiany po słabym meczu 5 zawodników”. - Nie mam takiego komfortu, niektórzy piłkarze z urzędu mają wyjściową jedenastkę. To nie jest dobre, bo temu zawodnikowi ciężko jest się wewnętrznie zmobilizować – przyznał Kalita.

Stalówkę w najbliższą sobotę czeka ostatni mecz rundy. - Działacze rozważają pewnie trzy warianty: walczymy o trzy punkty z Kalitą, gramy z Radomiakiem już z nowym trenerem, albo czekamy na rozwój wypadków i zimą wzmacniamy zespół – Kalita wczuł się w skórę swego pracodawcy podpowiadając równocześnie, że „trzecie rozwiązanie jest najrozsądniejsze”. - Jeśli ktoś jest blisko zespołu, to musi sobie zdawać sprawę z tego, czym na tę chwilę dysponujemy.

Na meczu w Pruszkowie obecny był członek zarządu klubu - Mariusz Szymański. - Wracaliśmy razem po meczu, ale w autobusie panowała grobowa cisza – przyznał Kalita.

p.s.

Gdy kończył się mecz w Pruszkowie żaki Stali Stalowa Wola (rocznik 2004) pod przywództwem trenera Janusza Ossowskiego brały w podkrakowskim Zabierzowie odwet za porażkę seniorskiej drużyny z Garbarnią Kraków. Nie tylko pokonali krakowski zespół 3-0, ale wygrali również cały turniej Akademia Cup 2012!

2 komentarze:

  1. Po dzisiejszym meczu trenerowi i kilku kopytkarzom trzeba zaśpiewać http://www.youtube.com/watch?v=KPrf-svWUAQ

    OdpowiedzUsuń
  2. Wolę ten kawałek: http://www.youtube.com/watch?v=Uzp5ocWvzck

    OdpowiedzUsuń