Trzecią
kolejną porażkę zanotowali piłkarze Stali Stalowa Wola tym razem nie dając rady
w wyjazdowym meczu drużynie Znicza Pruszków. Trener Stalówki, Mirosław Kalita,
w związku z kłopotami kadrowymi zdecydował się zagrać va banque i od pierwszej
minuty na boisku w Pruszkowie zobaczyliśmy młodego bramkarza Dawida Wołoszyna.
- Musiałem
postawić na młodzieżowca, znalazłem dla niego miejsce w bramce – trener
Stalówki wyjaśnił decyzję o posadzeniu na ławce regularnego golkipera Bartłomieja
Dydo. - Wolałem mieć więcej doświadczonych piłkarzy w ofensywie – tłumaczył się
szkoleniowiec naszej drużyny. Kalita nie
obarczył młodego bramkarza winą za stratę żadnego z goli, przytoczył jednak
słowa samego Wołoszyna, który po meczu miał przyznać, że przy każdej z trzech bramek
mógł lepiej zareagować. - Młody chłopak, dostał szansę, zachował się tak, jak
się zachował - skomentował Kalita.
Szkoleniowiec
Stali chyba pozbył się złudzeń co do umiejętności dwóch innych
młodzieżowców: Dawida Komady i Roberta Widza. - Na dobrą sprawę nie mam żadnego
pola manewru. Jedyną niewiadomą przed tym meczem było to, czy postawię na
Białka, czy na Fabianowskiego. Więcej alternatyw w zespole nie ma. Na ławce
miałem chorego Majowicza oraz Widza z Komadą, którzy – podejrzewam – nic dobrego
do naszej gry by nie wnieśli – tłumaczył Kalita.
Według
trenera Stali wynik meczu w Pruszkowie nie odzwierciedlał prawdziwego obrazu
gry. - Nie graliśmy tak źle, żeby przegrać aż 1-3. – powiedział szkoleniowiec naszej
drużyny. Kalita zwrócił uwagę na fakt, że Znicz tylko trzykrotnie celnie
strzelał na bramkę Stalówki, niestety każda z tych prób okazała się skuteczna. -
Trzy strzały w światło bramki i wszystkie znalazły drogę do siatki – ubolewał Kalita.
- W
pierwszej części spotkania ustawiliśmy się na kontratak i całkiem nieźle to
wyglądało. Może jeden błąd - nieporozumienie Zbyszka Dąbka z Rafałem Turczynem
doprowadziło do sytuacji, że przeciwnik znalazł się sam na sam z bramkarzem,
ale na nasze szczęście trafił w słupek. My mieliśmy swoje okazje, Wojtek
Fabianowski mógł się zdecydować na strzał, ale szukał dogrania. W takiej samej
sytuacji w drugiej połówce zdobył już gola – Kalita zrelacjonował przebieg
spotkania w Pruszkowie.
Według
szkoleniowca Stali Znicz „na dobrą sprawę nie zasłużył” na objęcie prowadzenia.
Parę minut przed stratą pierwszej bramki „Krystian Getinger wypalił w
poprzeczkę”; niestety minęło kilka minut i „po naszym gapiostwie” Stalówka
straciła gola po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu gry. - Do przerwy
to był mecz na remis. Po przerwie pozbieraliśmy się, zagraliśmy odważniej,
strzeliliśmy gola, ten mecz przypominał trochę to spotkanie z Garbarni, ale
niestety… Szkolny błąd, brak asekuracji, spóźniony powrót środkowych pomocników
- to wszystko doprowadziło do tego, że straciliśmy drugą bramkę – relacjonował Kalita. Trzeci
gol padł po „stracie w środku pola przy wyprowadzaniu piłki i biernej postawie
obrońcy”.
Według
Kality wyraźnie odczuwalny był brak pauzującego za kartki Michała Czarnego. -
Myślę, że Michał zupełnie inaczej zachowałby się przy pierwszej oraz trzeciej
bramce – powiedział Kalita.
W internetowych sprawozdaniach dwukrotnie pojawiało się nazwisko Krystiana Getingera, który wydawał
się siać największe zagrożenie pod
bramką gości. Zaliczył strzał w
poprzeczkę, to także dobijając jego uderzenie Fabianowski strzelił jedynego
gola. Kalita
przestrzegł jednak przed wyciąganiem zbyt pochopnych wniosków na podstawie
suchych prasowych relacji. - Krystian miał lepsze i gorsze momenty. Raz wypalił
w poprzeczkę, asystował przy bramce, ale też dwa razy sprokurował pod naszą
bramką smród. Trudno oceniać zawodnika po dwóch sytuacjach opisanych przez
redaktorów w prasie – zauważył Kalita.
Szkoleniowiec
Stali pochwalił jednego zawodnika. – Uważam, że Bartek Horajecki grał bardzo
dobre zawody, wyróżniał się spośród trójki środkowych pomocników.
Kalita
pozazdrościł trenerowi Znicza szerokiej ławki przyznając, że nie ma luksusu
„wymiany po słabym meczu 5 zawodników”. - Nie
mam takiego komfortu, niektórzy piłkarze z urzędu mają wyjściową jedenastkę. To
nie jest dobre, bo temu zawodnikowi ciężko jest się wewnętrznie zmobilizować –
przyznał Kalita.
Stalówkę w
najbliższą sobotę czeka ostatni mecz rundy. - Działacze rozważają pewnie trzy
warianty: walczymy o trzy punkty z Kalitą, gramy z Radomiakiem już z nowym
trenerem, albo czekamy na rozwój wypadków i zimą wzmacniamy zespół – Kalita wczuł
się w skórę swego pracodawcy podpowiadając równocześnie, że „trzecie
rozwiązanie jest najrozsądniejsze”. - Jeśli ktoś jest blisko zespołu, to musi sobie
zdawać sprawę z tego, czym na tę chwilę dysponujemy.
Na meczu w
Pruszkowie obecny był członek zarządu klubu - Mariusz Szymański. - Wracaliśmy
razem po meczu, ale w autobusie panowała grobowa cisza – przyznał Kalita.
p.s.
Gdy kończył się mecz w Pruszkowie żaki Stali Stalowa Wola (rocznik 2004) pod przywództwem trenera Janusza Ossowskiego brały w podkrakowskim Zabierzowie odwet za porażkę seniorskiej drużyny z Garbarnią Kraków. Nie tylko pokonali krakowski zespół 3-0, ale wygrali również cały turniej Akademia Cup 2012!
p.s.
Gdy kończył się mecz w Pruszkowie żaki Stali Stalowa Wola (rocznik 2004) pod przywództwem trenera Janusza Ossowskiego brały w podkrakowskim Zabierzowie odwet za porażkę seniorskiej drużyny z Garbarnią Kraków. Nie tylko pokonali krakowski zespół 3-0, ale wygrali również cały turniej Akademia Cup 2012!
Po dzisiejszym meczu trenerowi i kilku kopytkarzom trzeba zaśpiewać http://www.youtube.com/watch?v=KPrf-svWUAQ
OdpowiedzUsuńWolę ten kawałek: http://www.youtube.com/watch?v=Uzp5ocWvzck
OdpowiedzUsuń