Stalówka
podtrzymała passę wyjazdowych meczów bez porażki remisując w Rzeszowie z
Resovią 1-1. Gola w 90. minucie spotkania strzelił wprowadzony na boisko 4
minuty wcześniej Dawid Komada. Wydarty w ostatnich momentach punkt cieszy tym
bardziej, że po raz pierwszy w tym sezonie drużyna ze Stalowej Woli zdołała
odrobić bramkową stratę. - To był przełomowy mecz, bo wreszcie podnieśliśmy się
po straconej bramce – powiedział szkoleniowiec Stalówki.
Trener
Mirosław Kalita w rozmowie z blogiem Hutnicza 15 przyznał, że jest zadowolony z
wywiezionego z Rzeszowa punktu. Sytuacja kadrowa przed wyjazdem do Rzeszowa
była bowiem nie do pozazdroszczenia.
- Parę
godzin przez meczem usiałem dokonać zmian w składzie wyjściowym. Sylwek
Sikorski zgłosił niedyspozycję i musiałem do linii obrony cofnąć Krystiana
Getingera. Na ławce, obok bramkarza Zielińskiego, miałem więc tylko Zbyszka
Dąbka i Dawida Komadę; inni nie nadawali się do gry – powiedział szkoleniowiec
Stalówki.
Kalita
zaznaczył, że w pierwszych 45 minutach spotkania jego drużyna kontrolowała
sytuację na boisku, nie potrafiła jednak udokumentować przewagi strzeleniem
bramki.
- W pierwszej połowie graliśmy bardzo solidnie w defensywie, nie pozwoliliśmy Resovii na stworzenie żadnego zagrożenia pod naszą bramką. My z kolei powinniśmy się pokusić o strzelenie gola: strzał Krystiana Getingera minimalnie minął słupek bramki Pietryki, z kolei uderzenie Roberta Widza z około 17 metrów z linii bramkowej wybił Kozubek – zrelacjonował przebieg spotkania Mirosław Kalita zaznaczając uczciwie, że „w drugiej połówce to z kolei przeciwnik miał lepsze sytuacje”.
W związku z
pustkami na ławce rezerwowych pierwszą zmianę szkoleniowiec Stali przeprowadził
dopiero w 82 minucie (Zbigniew Dąbek
zastąpił Michała Kachniarza), jednak trenerskiego nosa pokazał dając szansę
Dawidowi Komadzie, który 4 minuty przed zakończeniem spotkania zmienił
zmęczonego Damiana Łanuchę.
- Damianowi
Łanusze pewnie brakło by już sił, by akcję [Krystiana Getingera] zamknąć w polu
karnym Resovii, a Dawid był świeży, wiedział, że musi kolegom pomóc a przy
okazji umiał się znaleźć w odpowiednim miejscu. Chwała mu za to, będzie to dla
niego na pewno dodatkowy bodziec do tego, by walczyć o pierwszą jedenastkę –
trener Stalówki nie był przesadnie skory do chwalenia wychowanka klubu.
Wstrzymał
się również od indywidualnych pochwał. - Ciężko kogoś ganić za ten mecz. Dla
całego zespołu była to próba charakteru. Pomijając fakt trudnej sytuacji
kadrowej, przyjechaliśmy na boisko zdecydowanego faworyta, przez niektórych
postrzeganego nawet jako faworyt całych rozgrywek. Na pewno solidnie
zaprezentowali się obrońcy, bardzo dobrze zagrał Krystian Getinger na boku
obrony, gdzie wystąpił po raz pierwszy za mojej kadencji. Nie chciałbym nikogo
wyróżniać, bo każdy z zawodników dołożył cegiełkę do tego remisu – Kalita
pochwalił cały zespół.
Na
najbliższy mecz z Siarką Tarnobrzeg do dyspozycji trenera powinni być już
zarówno Sylwester Sikorski, jak i Kuba Popielarz. Kalita zwrócił jednak uwagę,
że kluczowy w kontekście najbliższego meczu jest fakt, że żaden z zawodników
zagrożonych wykluczeniem z gry w następnej kolejce nie dostał w Rzeszowie
kartkowego upomnienia.
- Cieszy to,
że nie wypadł nam nikt za kartki, bo aż czterech zawodników było przed meczem z
Resovią zagrożonych ewentualną absencją – zauważył trener Stali.
Czy
„zwycięski remis” w Rzeszowie wpłynie mobilizująco na zawodników przed derbami
z Siarką? - Może wreszcie zagramy odważniej u siebie i ogramy lokalnego rywala?
– pyta retorycznie Kalita.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz